Czarter jachtów, hausbootów i motorówek na akwenach Zalewu Zegrzyńskiego, Wielkich Jezior Mazurskich, | |
zarezerwuj kurs lub czarter on line lub telefonicznie |
Ostrzeżenia przed... brakiem niebezpieczeństwa
Wodna bzdura roku
Na stronie PomorskiSzlakŻeglarski.info.pl wciąż nie ma konkursu na "Wodną Bzdurę Roku". To chyba błąd, bo nominowanych by z pewnością nie brakowało. Wydawać by się mogło, że po mostach budowanych ukośnie zamiast w poprzek rzeki (Drewnica), slipach zakończonych pionowym progiem (Tczew), zbyt niskich dla danej klasy rzeki mostach (Kępki), mostach zwodzonych donikąd (Elbląg) nic mnie już więcej nie zaskoczy. Co prawda, podałem tylko kilka przykładów z setek podobnych bzdur, nietrafionych pomysłów, brakoróbstwa, złej woli czy najzwyklejszego łamania prawa i obowiązujących przepisów.
Tablice ustawione na Wiśle Królewieckiej informujące o "nieoznakowanych liniach energetycznych" są nieprawdą i wprowadzają wodniaków w błąd! Fot. Piotr Salecki, czerwiec 2014
Nieoznakowane linie napowietrzne są oznakowane!
Okazało się jednak, że rzeczywistość na Pomorskim Szlaku Żeglarskim jest ciekawsza od najlepszej nawet komedii. Na krańcach Wisły Królewieckiej ustawiono ogromne ostrzegawcze tablice "Koniec szlaku żeglownego", "Uwaga! Nieoznakowane linie napowietrzne". Inicjatywa sama w sobie warta by była pochwały, gdyby owe tablice ustawiono na rzekach, gdzie rzeczywiście znajdują się... nieoznakowane linie napowietrzne. Tak się bowiem składa, że na Wiśle Królewieckiej WSZYSTKIE linie wysokiego napięcia są dokładnie oznakowane. Owszem, kilka lat temu sam alarmowałem o braku oznaczenia niektórych linii, ale to zostało szybko poprawione. Tablice informujące o "nieoznakowanych liniach energetycznych" na Wiśle Królewieckiej są więc po prostu nieprawdą i wprowadzają wodniaków w błąd!
Warto dodać, że koncern Energa, na wniosek Biura Rozwoju Dróg Wodnych, już kilka lat temu podniósł linie energetyczne na Wiśle Królewieckiej (na wysokość większą niż wymagana przepisami). Niestety, grząskie grunty spowodowały ponowne "obniżenie" dwóch linii, przez co obecnie najniższe linie biegną 13,5 metra nad wodą. To większy prześwit, niż poprzednio, ale o wiele za mało dla współcześnie żeglujących jachtów. Firma Energa ma więc na Wiśle Królewieckiej (i nie tylko) pole do popisu a w tych działaniach będziemy gorąco kibicować i je wspierać. Warto przy okazji zauważyć, że przepisy, określające wysokość linii energetycznych nad szlakami żeglownymi są co najmniej niedostosowane do realiów, a konkretnie do wysokości masztów obecnie eksploatowanych jednostek turystycznych. Wiele jest także szlaków, które są intensywnie wykorzystywane w turystyce wodnej, ale w myśl przepisów mają kategorię "rowu melioracyjnego". Takim szlakiem jest na przykład Wisła Królewiecka.
Droga wodna III klasy czy szlak nieżeglowny?
Ale "żeby było weselej" jeszcze kilka tygodni temu na Wiśle Królewieckiej w Rybinie stała tablica, informująca o tym, że jest to szlak żeglowny III klasy! Pokazuje to poniższe zdjęcie. Kafka? Nie, prędzej Luis de Funes. To w końcu jak to jest z Wisłą Królewiecką? Jest szlakiem żeglownym, czy nie jest? Była szlakiem żeglownym (jak pokazuje tablica sprzed kilku tygodni) ale nagle szlakiem wodnym być przestała (jak głosi tablica stojąca obecnie)? Oczywiście, starsi wodniacy pamiętają, że Wisła Królewiecka przed laty była szlakiem żeglownym. Czyżby więc tablica na brzegu przetrwała kilkadziesiąt lat niezauważona przez "służby"? To niemożliwe, bo tablica była świeżo odmalowana i dobrze zakonserwowana. A jeśli owa drewniana tablica to "licentia poetica" miejscowego żeglarza, to źle to świadczy o urzędach, odpowiedzialnych za nadzór nad oznakowaniem dróg wodnych. Rozwiązanie tej ciekawej zagadki na razie zostawiam bez odpowiedzi.
Taka tablica stała jeszcze wiosną 2014 roku na brzegu Wisły Królewieckiej... - fot. P. Salecki, czerwiec 2014
...a teraz w tym samym miejscu od czerwca 2014 stoi inna tablica z fałszywą informacją o rzekomo nieoznakowanych liniach energetycznych... - fot. Piotr Salecki, czerwiec 2014
Żadna instytucja nie podpisała się jako Autor i inicjator ustawienia owych tablic. To całe szczęście (dla owej instytucji). Uniknie ona bowiem, przynajmniej na razie, żartów i drwin ze strony wodniaków. Gospodarzom przystani na Wiśle Królewieckiej wcale nie jest już jednak tak wesoło. Jak opowiada właściciel przystani "Marina Baltica", położonej w Sztutowie, ruch jachtów zmalał a jachty przestały przypływać prawie w ogóle.
Działania urzędników na Wiśle Królewieckiej prowadzą więc wprost do ograniczenia żeglugi turystycznej, poprzez zamieszczanie nieprawdziwych ostrzeżeń! Jednocześnie tablic ostrzegających o nieoznakowanych liniach wysokiego napięcia nie ma tam, gdzie są bezwzględnie potrzebne! Na przykład przy wejściu na rzekę Tugę - co pokazuje poniższa fotografia. Ba! Tablic informujących o końcu szlaku żeglownego i nieoznakowanych liniach energetycznych, nie ma również w bocznych odnogach rzeki Szkarpawy, w które wodniacy, szukający miejsca na nocleg, mogą swobodnie wpływać i gdzie grozi rzeczywiste, a nie wymyślone przez urzędników niebezpieczeństwo.
Ujście Tugi do Szkarpawy. Tuga (za mostkiem) podobnie jak Wisła Królewiecka nie jest "szlakiem żeglownym". Ale na Tudze są niej niskie, nieoznakowane linie energetyczne a także przeszkody podwodne (w pobliżu licznych mostów). Tymczasem żadna tablica ostrzegająca o tym nie została tu ustawiona - fot. Piotr Salecki, czerwiec 2014.
Żarty żartami, ale są to sprawy poważne. Ktoś w końcu odpowiada za właściwe oznakowanie szlaku. Niestety, na Pomorskim Szlaku Żeglarskim bywa z tym różnie, co ilustruje poniższe zdjęcie.
Jakiś czas temu na szlaku Kanału Elbląskiego
Działania pozorowane w cieniu tragedii
Nie sposób nie postawić tezy, że prowadzone działania są skutkiem tragicznego wypadku na rzece Cieplicówka, gdzie po dotknięciu nieoznakowanej linii energetycznej zginęło czterech żeglarzy. Na przykład Urząd Zarządzania Kryzysowego Urzędu Miejskiego w Elblągu wystosował pełne ogólników pismo do wodniaków, na temat zachowania bezpieczeństwa. Na moją propozycję, żeby zamiast pisać podobne ,przedstawiciele owego urzędu zajęli się konkretnymi działaniami zmierzającymi do poprawy bezpieczeństwa (które zaproponowałem), urzędnicy zasłonili się "rejonowością" działania. Więcej na ten temat można przeczytać tutaj
Szlak nieżeglowny nie oznacza zakazu żeglugi!
Po tragedii na Cieplicówce kolejni urzędnicy i ''działacze'', jak "katarynki" powtarzali, że Cieplicówka nie jest szlakiem żeglownym, że ich urzędy i stowarzyszenia w żadnym wypadku nie zachęcały do żeglugi po Cieplicówce. Kolejne uwagi dokładali policjanci i strażacy "nie wiadomo, dlaczego ten jacht tam w ogóle wpłynął" (bo po prostu żeglował turystycznie). Informacja powtarzana w mediach, w licznych artykułach i programach telewizyjnych, niosła przekaz dla turystów wodnych - można pływać tylko po oznakowanym szlaku żeglownym! Tymczasem jest to nieprawda i wprowadzanie w błąd! Większość szlaków wodnych w Polsce to "szlaki nieżeglowne", ale można na nich pływać turystycznie! Żeglarze czy wodniacy, wpływający na szlak nie będący szlakiem żeglownym wiedzą, z czym to jest związane. Wiedzą że szlak taki jest nieoznakowany, że mogą na nim być niskie, nieoznakowane linie energetyczne ale pływanie po nim nie jest wzbronione!
Wszystkie te, opisane wyżej działania urzędników i instytucji w dużej mierze są działaniami pozorowanymi, swoistą próbą zapewnienia alibii na wypadek, gdyby ktoś próbował obarczyć urzędników odpowiedzialnością. Dodam od razu - że, moim zdaniem, żadnej odpowiedzialności owi urzędnicy i urzędy nie ponoszą i ponosić nie powinni. Zbaczając z asfaltowej drogi i wjeżdżając samochodem na leśną drogę, musimy liczyć się z tym, że przy szybkiej jeździe urwiemy koło albo wpadniemy na drzewo (w najlepszym wypadku). Podobnie żeglarze mają świadomość, że wody poza szlakami żeglownymi mogą przynosić niespodzianki. I za zdarzające się w takiej sytuacji wypadki odpowiadają kapitanowie jednostek, a nie urzędnicy. O ile jednak nie można mieć do urzędników żadnych pretensji, że Cieplicówka nie była oznakowana i nie można mieć żadnych pretensji, że nie zniechęcali do żeglugi po niej (bo niby dlaczego mieliby to robić?), o tyle stawianie niepotrzebnych tablic mylących żeglarzy jest przykładem bardzo złej praktyki.
Koniec szlaku żeglownego to nie zakaz dalszej żeglugi!
Warto dodać, że tablice oznaczające "koniec szlaku żeglownego" powinny według przepisów stać, ale... na żadnym akwenie Pomorskiego Szlaku Żeglarskiego takich tablic nigdy nie było. Skoro w ramach "popłochu", po tragedii na Cieplicówce, stosowne służby takie tablice ustawiają, informacja dodatkowa przy takich tablicach musi być prawdziwa i rzetelna. Nie może wprowadzać w błąd i zniechęcać do żeglugi! Dodatkowo, ponieważ takie tablice nigdy w regionie nie były ustawiane, konieczny jest na takiej tablicy "komentarz", że dalszy szlak jest przeznaczony do żeglugi turystycznej. Należy monitorować prowadzone przez stosowne urzędy działania, aby nagle ktoś nie wpadł na pomysł objęcia jakichś szlaków "zakazem żeglugi".
Koniec szlaku żeglownego to nie zakaz dalszej żeglugi!
Tymczasem określenie "koniec szlaku żeglownego" nie oznacza po prostu "zakazu żeglugi". Wręcz przeciwnie, można po takim szlaku żeglować turystycznie, pamiętając o tym, że taka droga wodna nie będzie oznakowana! Niestety w mediach i wypowiedziach urzędników nikt tego nie podkreśla, przez co wiele osób wyrabia sobie niewłaściwe zdanie na ten temat. Po raz kolejny należy więc sprostować ten nieprawdziwy pogląd. Szlak żeglowny, na wodach śródlądowych, jest wyznaczony i przeznaczony przede wszystkim dla tak zwanej "żeglugi profesjonalnej", a więc statków pasażerskich "białej floty" czy pchaczy z barkami. Żegluga turystyczna jachtami, motorówkami czy kajakami odbywa się natomiast przeważnie na drogach wodnych, które nie są "szlakiem żeglownym", ale nie oznacza to, że obowiązuje na nich "zakaz żeglugi". Najprostszym przykładem są szlaki Wielkich Jezior Mazurskich, gdzie ponad osiemdziesiąt procent akwenów to wody które nie są "szlakiem żeglownym". Nawet płynąc do słynnego Sztynortu, płyniemy już po wodach które nie są "szlakiem żeglownym". Podobnie rzecz się ma z innymi szlakami wodnymi w Polsce. Ale pamiętajmy - wody, które nie są szlakiem żeglownym są dopuszczone do żeglugi turystycznej. Należy jednak pamiętać, że nie obowiązuje na takich szlakach oznakowanie przeszkód, w tym linii energetycznych! Uważam, że przy tablicach informujących o "końcu szlaku żeglownego" obowiązkowo powinny stać inne tablice, informujące o "szlaku turystycznym". W szczególnych przypadkach, przed niektórymi szlakami wodnymi, na których grozi niebezpieczeństwo, zostaje ustawiona tablica "zakaz żeglugi" (poziome czerwono-biało-czerwone pasy). Taka tablica jest ustawiana na przykład przed szlakiem, na którym znajduje się jaz czy próg z pionowym spadkiem wody, albo na przykład zapora z turbinami itp. I dopiero taka tablica oznacza, że na dany szlak nie wolno wpływać.
Zamknięte toalety i prysznice
Przed nastaniem wielkich inwestycji "Pętli Żuławskiej" jednym z największych mankamentów dla żeglujących tu wodniaków były prozaiczne, przyziemne kwestie... braku miejsc do cumowania i co za tym idzie braku pryszniców i toalet. Swego czasu publikowałem nawet na łamach Pomorskiego Szlaku Żeglarskiego mapki, gdzie żeglarze mogą liczyć na prysznic i toaletę. Były to miejsca przedziwne - w każdym raznie nie przystanie czy porty. A więc na przykład prywatne pensjonaty, pola namiotowe czy domy kultury. Wydawało się, że po wielkich inwestycja "Pętli Żuławskiej" braki te odeszły.
Jak się jednak okazało, już w dniu uroczystego otwarcia przystani w Rybinie toalety (bo niestety pryszniców na tej przystani nie przewidziano) zostały zamknięte... Na protesty przybyłych jachtami i motorówkami wodniaków osoba obsługująca wzruszyła ramionami. Podczas mojej wizyty w weekend 7-8 czerwca na zamknięte toalety i prysznice natknąłem się w Kątach Rybackich, Rybinie, Braniewie i Tolkmicku. Nigdzie nie było kartki z napisem "zaraz wracam", ani telefonu kontaktowego do bosmana. Z uzyskanych informacji wynika, że żadna z przystani Pętli Żuławskiej nie ma dedykowanego jej "służbowego" numeru telefonu. Wyjątek stanowią te przystanie, które wcześniej były zarządzane przez kluby czy organizacje i które przejęły zarządzanie tymi przystaniami (jak na przykład JachtKlub Elbląg w Elblągu czy Dom Rybaka w Nowej Pasłęce).
Do końca nie wiadomo, kto i na jakiej zasadzie zarządza przystaniami wybudowanymi w ramach "Pętli Żuławskiej". Miała zarządzać nimi spółka, która powstała jednak dopiero... pod koniec 2013 roku. Spółka miała wyłonić operatorów-dzierżawców. Do czasu rozpoczęcia sezonu żeglarskiego 2014 przetargi jednak nie zostały rozstrzygnięte. Dlatego dotychczas przystaniami, przynajmniej teoretycznie, zarządzały podmioty które współfinansowały budowę (gminy, powiaty, miasta). Jedni zatrudniali obsługę, inni - po prostu zamykali pomieszczenia przystani "na głucho".
Na razie nikt nie potrafi udzielić żadnej konkretnej informacji o funkcjonowaniu przystani w sezonie 2014. Część przetargów na gospodarowanie przystaniami podobno rozstrzygnięto, ale na część przystani na razie nie ma chętnych, bądź przetargi trwają. Tylko jak wytłumaczyć przypływającym na przystań wodniakom, że nikt nie zadbał o to, by do czasu rozstrzygnięcia przetargu prysznic i toaleta był czynny? Chyba w sezonie 2014 będę musiał wydać, jak przed laty, mapkę toaletowo-prysznicową. Tym razem będzie na niej nowy piktogram "prysznic i toaleta - są, ale nieczynne do odwołania".
Zamknięte drzwi budynku z toaletami w Rybinie - 8 czerwca 2014 - fot. Piotr Salecki
Cumujący w Rybinie żeglarze płynący z Nowej Pasłęki na Zatokę Gdańską chcieli skorzystać z toalety. Niestety, nie mieli takiej możliwości... - fot. Piotr Salecki, czerwiec 2014
Należy zadać sobie w końcu pytanie. Czy po to zostały wydane miliony na budowę infrastruktury na szlakach wodnych Pętli Żuławskiej, żeby wodniaków od pływania tymi szlakami odstraszać, bo urzędnicy przestraszyli się odpowiedzialności, za swoje zaniechania? Czy po wielkiej promocji, reklamie w mediach i wydanych na to ogromnych środkach, wodniaków przybijających do reklamowanych przystani powinny witać, w połowie czerwca 2014 roku, zamknięte toalety i prysznice, oraz brak jakiejkolwiek informacji? I nie jest usprawiedliwieniem fakt, że niektóre przystanie dopiero niedawno otwarto (Rybina), lub że ich oficjalne otwarcie jeszcze nie nastąpiło (Kąty Rybackie). Problem zamkniętych drzwi dotyczy bowiem także i tych przystani, które funkcjonują już kolejny sezon - jak na przykład Braniewo czy Tolkmicko!
Nigdy nie lubiłem wypowiedzi skoncentrowanych jedynie na krytyce. Od wielu lat postuluję i podpowiadam, co można zrobić dobrego. Moje propozycje zmian i ulepszeń można odnaleźć w wielu artykułach na tej stronie.
Co proponuję urzędnikom, zamiast stawiania w złych miejscach mylących tablic i wysyłania ogólnikowych pism na temat bezpiecznej żeglugi?
- czynić starania aby Wisła Królewiecka, Pasłęka, Tuga, Dzierzgoń zyskały z powrotem status "szlaku żeglownego"
- doprowadzić do poprowadzenia linii energetycznych pod dnem rzek lub na minimalnej wysokości 20 metrów
A co proponuję na Wiśle Królewieckiej?
- zlikwidować nieprawdziwe napisy na tablicach
- dodać informację iż koniec szlaku żeglownego nie oznacza zakazu żeglugi, że jest to szlak wodny nieoznakowany, do żeglugi turystycznej
- ustawić pławę podejściową (dzienną) od strony Zalewu Wiślanego
- poprowadzić pod dnem rzeki wszystkie dobrze oznakowane linie wysokiego napięcia lub podnieść je do min. 20 metrów
- wprowadzić regularne rejsy "kosiarki", która będzie likwidować panoszące się zielsko
- wydłużyć sezon otwarć mostów zwodzonych do sezonu obowiązującego na Szkarpawie
A gdzie przestawić zabrane z Wisły Królewieckiej tablice ostrzegające o "końcu szlaku żeglownego" i nieoznakowanych liniach energetycznych? Mam kilka propozycji:
- na rzekę Szkarpawę (na boczne odnogi rzeki, kuszące noclegiem, gdzie wysokość drutów nie jest podana!!!)
- na rzekę Tugę (przy jej ujściu do Szkarpawy)
- na rzekę Cieplicówkę (na jej obu krańcach - od strony Zalewu Wiślanego i Nogatu)
- na rzekę Motławę powyżej Mariny Gdańsk
- na rzekę Liwę (przy jej ujściu do Nogatu)
- na rzekę Tinę (przy jej ujściu do Elblążki)
- na rzekę Dzierzgoń (przy jej ujściu do jeziora Druzno)
- na rzekę Balewkę (przy jej ujściu do rzeki Dzierzgoń)
- na rzekę Wąską (przy jej ujściu do jeziora Druzno)
- na propozycje innych miejsc oczekuję od Czytelników
Piotr Salecki (czerwiec 2014)
- Kategorie stron:
- 1221 odsłon
Odpowiedzi
Dodaj nową odpowiedź